W ogrodzie

Moje zielone sprawy

Grill do ogrodu

f:id:wogrodzie:20150714124922j:plain

Sezon grillowy jest w pełni, pomimo kilku deszczowych dni. Co rusz można poczuć aromaty grillowanych potraw z prywatnych posesji. Czy macie już własny sprzęt w swoim ogrodzie?

Grille można podzielić na trzy podstawowe rodzaje: węglowe, gazowe i elektryczne. Najbardziej powszechne są w dalszym ciągu węglowe, ale pozostałe dwa nie pozostają daleko w tyle. Między sobą różnią się przede wszystkim paliwem, czasem rozpalania i czyszczeniem. To, jaki zostanie wybrany zależy przede wszystkim od tego, ile zamierzamy na niego wydać.

Jeśli jesteście zwolennikami częstego grillowania, proponuję kupić grill zrobiony na zamówienie, wraz z osobną półką na akcesoria. Istnieje także opcja zrobienia osobnego grilla i wolnostojącej szafki na akcesoria. Dzięki temu będziecie mieli pewność, że wymiary i inne parametry w pełni spełniają Wasze oczekiwania. Osoby, które są zainteresowane tym rozwiązaniem, odsyłam na stronę firmy, która od lat wykonuje wysokiej jakości wyroby z blachy http://erabox.pl

Letnie przycinanie jabłoni

f:id:wogrodzie:20150706180234j:plain

Jabłonie należą do tej grupy drzew, które należy przycinać systematycznie. Zazwyczaj zabieg przycinania wykonuje się przed okresem wegetacji, lecz sprzyjające jest także cięcie wykonane latem.

Przyczynia się ono do wolniejszego wzrostu drzewa, poprawy smaku owoców i ich ładniejszego wybarwiania. Podczas letniego cięcia, skraca się pędy, które rosną w pionie i za bardzo zagęszczają koronę, co utrudnia dojrzewającym owocom dostęp światła. Jednorazowo można z drzewa odciąć 70-80% pędów. Nie można nigdy usuwać więcej, ponieważ mogłoby to negatywnie wpłynąć na procesy asymilacyjne, a rezultat byłby odwrotny do zamierzonego.

Po odcięciu pędów, trzeba zwrócić uwagę, czy nie pozostały żadne czopy, z których wyrosną jeszcze silniejsze. Wszystkie powstałe rany zabezpiecza się maścią ogrodniczą, która zabezpieczy przez dostaniem się drobnoustrojów. Letnie cięcie jabłoni ma sens jeśli jego termin jest dostosowany do terminu dojrzewania owoców. Cięcie powinno odbyć się około 3-4 tygodnie przed przewidywanym okresem zbiorów.

Altana

 

Ostatnio zakupiłem i złożyłem sobie w ogrodzie altanę. Wbrew pozorom pełni ona wiele funkcji w moim ogrodzie. Jest to świetne miejsce do spożywania razem kiełbasy czy mięsa z grilla. Również jej magiczny nastrój stwarza idealne możliwości do czytania książek lub tworzenia rysunków. W altanie też można przysiąść na ławie i znaleźć chwilę na przemyślenia, refleksje na temat egzystencji. Jest to też konstrukcja, w której można pobudzić swoją wyobraźnię, stworzyć w myślach swój własny świat, wyciszyć się i odpocząć.

Teraz rozumiem, dlaczego prawie w każdej amerykańskiej komedii znajduje się jasna, drewniana altana. Ma ona coś w sobie bajkowego. Można powiedzieć, że ma podobne cechy do rzeźby, niektóre z nich są tak pięknie zdobione motywami roślinnymi, jakby były małymi dziełami sztuki. Jej wygląd idealnie się zgrywa i wpasowuje w krajobraz mojego ogródka. Sam uwielbiam spędzać w niej dużo czasu przy towarzystwie dobrej i ambitnej lektury. W momencie, kiedy się do niej wchodzi ma się takie uczucie, jakby codzienność zostawała za Tobą. Przekraczając jej próg wstępujesz do niesamowitego świata natury i osobistej fantazji. Jej warunki są bardzo dobre do zrelaksowania się.

Polecam każdemu kupno altany. Z mojej strony była to rewelacyjna decyzja i niczego nie żałuję, wręcz przeciwnie jestem zachwycony. Pełni ona również funkcję pięknej ozdoby dla ogrodu.

O mnie.

 

f:id:wogrodzie:20150525071531j:plain

 

Mam na imię Stanisław i jak już zdążyliście zauważyć i przeczytać - kocham ogród. Jest on źródłem mojej inspiracji i relaksu. Ale o tym zdążycie jeszcze przeczytać w następnych postach. Ten zaś ma na celu przybliżenie Wam mojej osoby.

 

Jestem dojrzałym facetem, który stale uwielbia mieć coś do roboty. Może to będzie dla Was zaskoczeniem, ale praca na powietrzu wcale nie zajmuje mi całego czasu - resztę wolnych chwil wykorzystuję na jazdę na rowerze, piesze wędrówki i wędkowanie. Dużo bym dał za własne jeziorko lub strumyk, ale póki co muszę zadowolić się innymi. Wcale nie narzekam, gdyż w ten sposób mam okazję poznawać nowe miejsca - każde wyjątkowe i piękne.

 

Nie planuję swojej przyszłości - dobrze mi tak, jak jest. Czekam z cierpliwością na to, co przyniesie jutro. Przy okazji dzielę się tym z Wami na moim małym blogu. Dzięki za Wasze zainteresowanie i do zobaczenia już niedługo!

 

Domownicy

f:id:wogrodzie:20150520055951j:plain

 

Mój ogród jest domem dla wielu stworzeń, co w pewien sposób czyni je jego "domownikami". Nie ze wszystkich jestem zadowolony (wspomnę chociażby niesfornego kreta, o którym już wspominałem, i który przypłacił swoje harce życiem), ale generalnie cieszę się, że mój ogród żyje.

Najczęstszymi i najbardziej widocznymi gośćmi są koty z okolicy. Nie są zbyt inwazyjne, o ile nie siusiają na rośliny i nie hałasują. A, że zdarza się to od czasu do czasu, są gośćmi niezbyt mile widzianymi. Chyba zdają sobie z tego sprawę, gdyż żaden nie dał się nawet pogłaskać - na odgłos moich kroków wszystkie czmychają przez drewniane palisady.

Co innego, jeśli chodzi o ptaki. Te goszczą w moim ogrodzie równie często, dając pokaz swoich wokalnych możliwości. Raz nawet miałem okazję odnaleźć niewielkie gniazdko z jajeczkami wewnątrz - mam nadzieję, że młode dobrze sobie radzą. Do tej pory muszą być już duże.

Od czasu do czasu pojawi się wiewiórka z rudą kitą. Zazwyczaj płoszy się, zanim zdążę wyjść na zewnątrz. Mogę za to obserwować jej akrobacje przez okno domu, tak aby nie napędzić jej strachu.

Ciężko nie wspomnieć o masie owadów, które zamieszkują mój ogród - jedyne, na co staram się uważać, to osy. Mają one zwyczaj siadać w okolicach słodkiego - np. na szyjce butelki soku. Mam też okazję obserwować masę motyli, a w nocy - ciem. 

Ogród tętni życiem, i za to go kocham. Można oczywiście denerwować się na nieproszonych gości, jednak dla mnie jest to istota skrawka natury - przecież zwierzęta i owady również są jego częścią. Dlatego cieszę się, mogąc obserwować cykl życia, który toczy się u mnie za oknem. Wolno, niezależnie ode mnie. Zupełnie innym rytmem...

Kret

f:id:wogrodzie:20150515061156j:plain

W tamtym roku miałem w moim ogrodzie gościa. Niestety był to gość nieproszony: z chęcią udzieliłbym mu gościny w moich skromnych progach, gdyby nie przekopał gleby, tu i tam zostawiając gustowne kopczyki.

Kiedy zaczął podgryzać moje tuje, wszedł na wojenną ścieżkę. Bez zwłoki sprawdziłem informacje w Internecie: poruszanie się i zachowanie nietypowego gościa wskazywało na to, że jest to nornica.

Długo zastanawiałem się, co począć z tym problemem. Nie jestem zwolennikiem przemocy wobec zwierząt, nawet kiedy niszczą moją pracę. Z drugiej strony, nie mogłem pozwolić na to, aby szkodnik zaprzepaścił moją ciężką pracę. Postanowiłem przetransportować nowego lokatora w inne miejsce, z dala od mojego ogródka. Pozostała jeszcze kwestia: jak to zrobić? Zwierzątko okazywało się bardzo sprytne: czmychało na odgłos kroków i pozostawało aktywne tylko nocą.

Nasze podchody przerwała po kilku dniach obfita, wiosenna ulewa. Lało tak mocno, że sąsiedzi na działce obok wypompowywali wodę za pomocą pompy. Zastanawiałem się, co się stało z intruzem - jego kopczyki rozmiękły się w deszczu i teraz były już prawie niewidoczne.

Dzień czy dwa po tym znalazłem na podmurówce ciałko kreta - jak widać pokonała go ulewa. Czy to on był tym nieproszonym gościem? Nie wiem, ale od tamtej pory kopczyki i tunele zniknęły...

Witajcie!

f:id:wogrodzie:20150506235907j:plain

Mam nadzieję, że podoba się Wam na moim nowym blogu. Mam na imię Stanisław, a ogród to moje hobby. Na tym blogu chciałbym podzielić się swoimi ogrodowymi sprawami z innymi, którzy ponad wszystko cenią sobie własny skrawek zieleni. 

W dzisiejszych czasach niełatwo jest zwolnić, a jeszcze trudniej przystanąć i rozejrzeć się wokół siebie. Kiedy już to zrobimy, często jedyne co widzimy to cztery ściany biura. Dlatego własnie obcowanie z przyrodą jest w obecnie tak ważne. Nie każdy ma czas, aby wybierać się na spacer do lasu albo nawet do miejskiego parku. Na pomoc przychodzą nam nasze domowe ogródki i ogrody - miejsca, gdzie możemy odsapnąć, zebrać myśli i poczuć zapach świeżo skoszonej trawy. 

Jeśli o mnie chodzi, to uwielbiam tego typu terapię na nadwyrężone codziennym pędem nerwy i pobudzone zmysły. Polecam spróbować - to balsam na wszelkiego rodzaju nerwice i migreny. I chociaż nie spędzam pośród zieleni tyle czasu, ile bym pragnął, to cieszę się z tego, co mam. Tutaj natomiast podzielę się z Wami moimi ogrodowymi doświadczeniami, zwłaszcza że mój ogródek ciągle się rozwija. Do następnego!