W ogrodzie

Moje zielone sprawy

Kret

f:id:wogrodzie:20150515061156j:plain

W tamtym roku miałem w moim ogrodzie gościa. Niestety był to gość nieproszony: z chęcią udzieliłbym mu gościny w moich skromnych progach, gdyby nie przekopał gleby, tu i tam zostawiając gustowne kopczyki.

Kiedy zaczął podgryzać moje tuje, wszedł na wojenną ścieżkę. Bez zwłoki sprawdziłem informacje w Internecie: poruszanie się i zachowanie nietypowego gościa wskazywało na to, że jest to nornica.

Długo zastanawiałem się, co począć z tym problemem. Nie jestem zwolennikiem przemocy wobec zwierząt, nawet kiedy niszczą moją pracę. Z drugiej strony, nie mogłem pozwolić na to, aby szkodnik zaprzepaścił moją ciężką pracę. Postanowiłem przetransportować nowego lokatora w inne miejsce, z dala od mojego ogródka. Pozostała jeszcze kwestia: jak to zrobić? Zwierzątko okazywało się bardzo sprytne: czmychało na odgłos kroków i pozostawało aktywne tylko nocą.

Nasze podchody przerwała po kilku dniach obfita, wiosenna ulewa. Lało tak mocno, że sąsiedzi na działce obok wypompowywali wodę za pomocą pompy. Zastanawiałem się, co się stało z intruzem - jego kopczyki rozmiękły się w deszczu i teraz były już prawie niewidoczne.

Dzień czy dwa po tym znalazłem na podmurówce ciałko kreta - jak widać pokonała go ulewa. Czy to on był tym nieproszonym gościem? Nie wiem, ale od tamtej pory kopczyki i tunele zniknęły...